Świat pełen magii i ferów . Kate, która musi stawić czoło niezwykłym przygodom. I on..Autor, który nie boi się pytań i zabiera nas w podróż po Jaarze. Na dzisiejsze 7 pytań do.. odpowiedział Adam Faber.
Zapraszamy !
1. Kroniki Jaaru zabierają nas w świat pełen magii. Proszę opowiedzieć nam jak powstał świat Kate
?
Świat Kate dojrzewał dość długo. Pomysł na tę postać
pojawił mi się w głowie w 2004 roku, więc kiedy miałem jedenaście lat. Kilka
postaci towarzyszy mi wciąż od tamtego czasu, za to inne nieco się zmieniły. Na
początku Kate żyła w „naszym”, ludzkim świecie, Jaar pojawił się dopiero kilka
lat później, kiedy do powieści dołączyli Fion i Jawis.
W powstawaniu Jaaru właściwie wszystko jest
inspirujące. Oczywiście jestem ograniczony postrzeganiem, jakie mamy w naszym
świecie. Dla autora nie ma możliwości, by stworzyć inny, który nie byłby
powiązany z tym, jaki mamy, zawsze trochę rzeczy przetransportujemy do fantasy
– mniej czy bardziej świadomie. Mnie inspirują mitologie i legendy, ale również
obserwacje otaczającego nas wszystkich świata, który jest absolutnie niezwykły i
magiczny. Mam takie momenty, że potrafię się na niego zapatrzeć i zatonąć: np.
weźmy zwykły liść – te wszystkie małe „żyłki” na jego powierzchni układają się
przecież na kształt drzewa. Albo zobaczmy na niezwykłe wzory śnieżynek, które
wyglądają jakby ktoś je zaprojektował i sypał nimi z góry. Jeśli to nie jest
absolutnie magiczne, to nie wiem, co może być! No, a Jaar to świat, w którym
możliwe jest jeszcze więcej i jeszcze pełniej.
2. Czy bohaterowie tworzeni są na czyjąś podobiznę czy
może wytworzeni od podstaw?
Przypuszczam, że nadaję bohaterom sporo cech, które
mam albo które chciałbym mieć, no i – w zależności od postaci – również takie,
których nie lubię. Bardzo rzadko wzoruję się na kimś, kto istnieje faktycznie.
W Jaarze nigdy tak nie robiłem, ale przyznaję, że czasami wyobrażam sobie ich
cechy fizyczne np. na podstawie aktorów.
Myślę, że nie „tworzę” bohaterów. Zwykle kiedy
przychodzą, są już gotowi i wiem o nich bardzo dużo, tyle ile zechcą zdradzić.
Czasami oczywiście to trochę mniej niż bym chciał i wtedy muszę dłużej z nimi
przebywać, by ich odkryć.
Zdarzają się zaskoczenia. Pierwszym był Darrin. Miałem
jego postać w głowie, tyle że kiedy już pojawił się w książce (a od czasu
stworzenia tej postaci do faktycznego napisania jej w „Czarnym Amulecie” minęło
dobrych kilka lat), okazał się zupełnie inny. Zmienił wszystko: kolor włosów,
imię, rasę. I jest o wiele, wiele lepszy niż ten, którego sobie wymyśliłem. Mój
poprzedni „Darrin” nazywał się Jeremy i był nudny. Zaskoczeniem była też
Ereshkigal, królowa ferów. Powinna być niezwykle kolorowa i radosna, jest w
końcu uosobieniem ich krainy. Ale okazała się mroczna, za to niezwykle potężna.
3.
Czy przywiązuje się Pan do bohaterów swoich książek ?
Tak, czasami myślę, co by zrobili, będąc obok mnie i o
czym bym z nimi rozmawiał. Myślę też, jak reagują na to, co się dzieje wokół
nas, zastanawiam się nawet czasem nad ich poglądami politycznymi! Co ciekawe,
kiedy muszę kogoś zabić, zdarza mi się posmutnieć, ale gdy już opisuję tę
śmierć, nie mrugnę nawet okiem! W czwartym tomie ginie postać, którą musiałem
uśmiercić – fabuła musiała ją uśmiercić, bo ta postać była jednym z takich
pomostów między zdarzeniami w historii i te pomosty musiały zostać zerwane. Ba,
nawet dwie takie postacie! Tyle że jedną miałem zabić od początku, a jeśli
chodzi o drugą, uświadomiłem to sobie nagle i byłem faktycznie smutny. Kiedy
opisywałem jej śmierć, mieliśmy czas halloweenowy, początek listopada.
Z moich postaci najbardziej lubię Fiona i ciotkę
Hillenę. Babcia Annwynn też jest świetna, ale to taka archetypowa wiedźma. Może
nie dać się lubić i zwykle nie daje, bo nie ma ochoty posiadać przyjaciół.
4.
Czy z biegiem czasu, pojawia się chęć powrotu do
książki i poprawienia jakiegoś fragmentu ? Napisania go od nowa ?
Tak, dlatego nigdy nie czytam swoich książek, chyba że
naprawdę muszę. Naprawdę, naprawdę
muszę – to okropne. I właśnie to mnie czeka, nim napiszę ostatni tom Jaaru, bo
w końcu może pojawić się jakiś niedomknięty wątek mimo tych wszystkich notatek.
Właściwie tracę zainteresowanie swoimi książkami, gdy
są już wydane. Oczywiście sprawdzam opinie, cieszę się okładkami i ciekawi
mnie, jak sobie radzą, ale nie zaglądam do środka. Pewnie to dlatego, że wiem,
że nic już nie mogę zmienić, a w druku widać dodatkowe błędy. Kiedy powieść
jest w fazie powstawania, kocham ją i jednocześnie mam jej czasem dość, płynę
albo się męczę, usuwam, usuwam, usuwam, dodaję fragmenty… Czasem podczas prac
redaktorskich zdarza mi się powiedzieć, że coś jest fajne, że jestem z jakiegoś
fragmentu zadowolony.
Gdybym miał możliwość, nie zmieniłbym ani jednego
fragmentu swoich książek. Są już gotowe, wydrukowane, już nie dla mnie, ale dla
czytelników. Całkowicie pochłaniają mnie moje książki, ale tylko te, które
piszę.
5.
Jaki gatunek książek do czytania w wolnej chwili
najczęściej gości ?
Różne. Lubię tzw. literaturę piękną i rosyjskich
klasyków. Teraz czytam „Mistrza i Małgorzatę”. Poza tym lubię fantastykę
młodzieżową i dziecięcą, mniej tę typową, np. Tolkiena nadal nie przeczytałem.
Lubię też różne dziwne książki, dlatego jedną z moich ulubionych lektur było
„Ferdydurke”. Podobają mi się powieści, które odchodzą od schematów, myślę, że
są przez to trochę prawdziwsze.
6.
Recenzji książek z dnia na dzień przybywa. Czy nie boi
się Pan krytyki?
Najpierw myślałem, że krytyka będzie mnie boleć, ale
tylko raz zdarzyło mi się faktycznie myśleć o niej dłużej niż przez jakieś pół
godziny. Zwykle tylko przeczytam krytyczną opinię i nic sobie z niej nie robię.
Uważam – może trochę samolubnie – że autor ma ostateczne zdanie i rację.
Krytyka bywa nieuzasadniona, często niezwykle subiektywna, bierze się stąd, że
„ktoś by inaczej coś zrobił lub inaczej widzi jakąś postać”. Myślę, że to nie
powinno mieć znaczenia dla autora, ale warto słuchać opinii redakcji lub osób,
które są dla nas inspiracją, innych autorów.
Sam nigdy publicznie nie dzielę się negatywnymi
opiniami o książkach. Uważam, że moje opinie są po prostu zupełnie nieważne dla
ludzi, którym dana książka się podoba. W ogóle nie powinno ich obchodzić to, co
mam do powiedzenia. Literatura jest ważna, niezwykle ważna, ale nie na tyle, by
uważać, że nasze negatywne zdania o konkretnych książkach są niezbędne dla
świata, by je usłyszał.
Ważne jest też to, że krytyka nie jest osobista, a
przynajmniej nie powinna być. Jeśli ktoś krytykuje książkę, nie oznacza, że
chce urazić autora. Książka jest wydrukowana również po to, by ci, którzy chcą,
mogli się wypowiedzieć. Niestety w opiniach o wielu powieściach przewijają się
bardzo prywatne sformułowania o autorach, czego nie lubię. Nie chciałbym ich
blokować czy cenzurować – absolutnie nie! – natomiast krytycy powinni wiedzieć,
że po drugiej stronie jest ktoś, a
nie tylko przedmiot krytyki.
7. Jaka jest Pana rada dla
osób, które myślą o wydaniu książki?
Pisać, setki lub tysiące
stron, jeśli to możliwe. Trzeba dużo słów, żeby dotrzeć do momentu, w którym
będziemy mogli publikować – chyba że ktoś jest geniuszem. Ja nie jestem, więc
dzielę się swoim doświadczeniem. Jeśli tylko można, trzeba pominąć wszystko
inne. Myślę, że częścią sukcesu jest tu skupienie się na priorytetach. Jeśli
chcesz pisać, pamiętaj, że pisanie jest ważniejsze od zadań z matematyki czy
oglądania seriali (chyba że ktoś wiąże swoją przyszłość z tymi kierunkami, to
wtedy odwrotnie – pominąć gramatykę czy pisanie, a zająć się nimi). Oczywiście
to drugie można ciągle robić w wolnych chwilach. To pierwsze w sumie też, ale
przyznaję, że w swoim życiu może ze dwa, trzy razy odrobiłem pracę domową z
matmy 😊
Wszystkie rzeczy, które
mnie nie interesowały lub o których wiedziałem, że mi się nie przydadzą,
robiłem po łebkach. Nie chodzi tu o to, by całkiem sobie odpuścić np. naukę,
ale by jak najmniejszym wysiłkiem zrobić minimum tego, czego się od nas
oczekuje, a jak najwięcej czasu poświęcić temu, czego sami oczekujemy od
siebie. Chyba że mówimy o tych wyższych, ważniejszych obowiązkach – np.
skrzyknięciu jakiejś istotnej akcji czy zwykłej ludzkiej solidarności i pomocy.
To, przyznaję, jest ważniejsze od pisania, ale też daje dodatkowe paliwo. A to,
co nie jest tak ważne jak pisanie, można robić na tyle, na ile jest potrzebne,
nie bardziej. I kiedy książka jest już gotowa, wysłać ją do wydawnictw i modlić
się do wszystkich znanych sił, by któreś zechciało ją wydać. Ja tak zrobiłem. I
nie żałuję.
Serdecznie dziękuję za poświęcony czas i możliwość rozmowy.
A wszystkich chętnych na przygody z Kate zapraszamy na instagrama i stronę autora.
Ig: https://www.instagram.com/kroniki_jaaru/
fb: https://www.facebook.com/adam.faber.ag/
Serdecznie dziękuję za poświęcony czas i możliwość rozmowy.
A wszystkich chętnych na przygody z Kate zapraszamy na instagrama i stronę autora.
Ig: https://www.instagram.com/kroniki_jaaru/
fb: https://www.facebook.com/adam.faber.ag/
Twórczości autora nie pokrywa się z twoimi upodobaniami czytelniczymi, ale rozmowa bardzo ciekawa. 😊
OdpowiedzUsuńZ moimi się pokrywa :P hahah rozumiem doskonale ;) miło mi, że się podoba
UsuńPrzeczytałam trzy pierwsze części ,,Kronik Jaaru" i muszę przyznać, że jestem przyjemnie zaskoczona. Raczej rzadko sięgam po książki polskich autorów, ale książki Adama Fabera kuszą nie tylko przepięknymi okładkami.
OdpowiedzUsuńBardzo ale to bardzo zazdroszczę wywiadu z autorem! :D
Pozdrawiam cieplutko xo
Polecam wybrać się na spotkanie z autorem jeśli masz okazję ;) bo też bardzo przyjemne ^^
UsuńNie kojarzę autora, a co za tym idzie jego książek. Wywiad ten jednak przemówił do mnie. Wydaje nam się czasem, że 7 pytań to mało, ale nie zawsze potrzebny jest wywiad rzeka, by się czegoś dowiedzieć.
OdpowiedzUsuńo jejku ale mi miło <3 nie lubie tez gdy ktos zadaje bardzo prywatne pytania, zawsze staram się by byly to pytania, które mnie naszły podczas czytania ;)
UsuńA ja nawet nie czytałam owej twórczości, ale chętnie po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę zabrać się za książki tego autora, bo od WTK leżą na mojej półce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Girl in books
Bardzo ciekawy wywiad :D
OdpowiedzUsuń