Pisarka łącząca Krówki Usteckie i urban fantasy. Podczas czytania zapewnia wybuchy śmiechu, ironii czy mocne słowa.
" Memento mori w czysto praktycznym wydaniu - jedz, póki możesz. Temu przy falochronie żołądek przyda się tylko podczas sekcji."
O kim mowa? Mowa o Anecie Jadowskiej, która z każdą następną książką zaskakuje czytelnika.
- Napisała Pani ponad 15 książek, które cieszą się dużą popularnością i pozytywnymi recenzjami. Widać, że pisanie sprawia przyjemność ale czy łatwo jest być pisarzem ?
Trzynaście. Do piętnastu jeszcze kawałeczek, nie za duży, ale jest. A czy łatwo? Nic, co jest coś warte nie przychodzi łatwo. Pewnie jest sporo prostszych zawodów, którymi mogłabym zarabiać na życie, ale robię to, co zawsze chciałam, więc jak dla mnie ten dodatkowy wysiłek jest tego wart.
- Czy z biegiem czasu chciałaby Pani coś zmieniać w swoich wydanych już książkach? Pojawia się czasami taka myśl " to można było inaczej" ?
Nie, nawet nie mam pokusy. Oczywiście, że z czasem się rozwijam, uczę i nabieram umiejętności, więc dziś napisałabym pewne rzeczy inaczej, ale jest coś strasznie jałowego w grzebaniu się w przeszłości. Wolę nowe umiejętności wykorzystywać w nowych tekstach.
- Jaka jest Pani rada dla osób, które myślą o wydaniu książki?
Napisać książkę. Zaskakująco wiele osób, które tego nie zrobiło zaprząta sobie głowę myślami o wydawaniu. Nie da się wydać nienapisanej książki. A druga rada – jeśli napiszą już powieść, powinni odłożyć ją na kilka tygodni czy miesięcy, nie wysyłają jej w tym czasie nikomu. A po tym czasie przeczytają ją jeszcze raz i poprawią. Bo tak, z całą pewnością wymaga poprawek. A okazję na zrobienie dobrego pierwszego wrażenia mają tylko jedną.
- Skąd pomysł na tak radykalną zmianę gatunków? Czy można w przyszłości spodziewać się książki w stylu Jojo Moyes lub Nicholasa Sparksa?
Nie sądzę, by zmiana gatunku była radykalna. Moje poprzednie powieści to urban fantasy, czyli kryminały fantastyczne, teraz po prostu nie dorzucam elementów nadprzyrodzonych czy fantastycznych. I wiele się może wydarzyć, ale nie podejrzewam się o romanse – zwyczajnie mnie nudzą jako czytelnika, więc nudziłyby mnie także jako pisarza.
- Należy Pani do dość wąskiego grona pisarzy otwartych na spotkania czy rozmowy z fanami. Czy zdarzały się jakieś nadzwyczajne historie?
Mnóstwo. Spotykam się z moimi czytelnikami w realu i w sieci, mam kilkadziesiąt spotkań w ciągu roku, mnóstwo okazji do nadzwyczajnych historii. To część uroku. Ale wybrać jedną z setek? Zadanie ponad moje siły.
- Dora Wilk, Nikita czy rodzina Garstków to barwne i niezwykłe osobowości. Bohaterowie są wymyślani czy może tworzeni na podobiznę znajomych czy rodziny ?
Stanowczo wymyślani. Dosłownie raz zdarzyło mi się wzorować postać na osobie realnej, ale Basia Karlik, Harfiarka, jest niesamowitą i nad wyraz barwną postacią. Większość ludzi nie jest. Poza tym bohater to dla mnie skomplikowany konstrukt złożony nie tylko z osobowości, ale i przeszłości i przyszłości. Muszę mieć nad tym całkowitą kontrolę. Przy osobach z życia nie miałabym komfortu wpędzania ich w kłopoty czy czynienia niekoniecznie przyjemnymi osobami. Ludzie mają tendencję do oczekiwania, że będą przedstawieni w samych superlatywach. Jako pisarz stanowczo wolę wymyślać moich bohaterów
- Większość pisarzy wybiera piękne, zagraniczne miasta jako miejsca akcji książki. U Pani mamy akcję w polskich miastach. Czy to w myśl powiedzenia " Cudze chwalicie a swego nie znacie" czy może jakiś inny powód ?
Nie zauważyłam tego wybierania pięknych zagranicznych miast. Może część pisarzy woli osadzać akcję w wymyślonych przez siebie światach, ale zagraniczne miasta nie są tu chyba na czele.
Miasta w moich powieściach, Toruń czy Thorn, Warszawa, czy alternatywne Wars i Sawa są istotne, są bohaterami na równi z ludźmi, to one budują klimat, to w nich zakorzeniam historię. Przy Garstce z Ustki – Ustka także jest nie do zastąpienia. Długo szukałam dokładnie takiego miasteczka nad morzem i dopóki go nie znalazłam, nie mogłabym zacząć pisać.
To nie są tylko dekoracje, płaski ekran migający za oknami samochodu, jak w starych filmach. Żeby o nich pisać, muszę je dobrze znać. Czy są realne, czy je wymyślam, muszę o nich wiedzieć dość, by się po nich swobodnie poruszać, znać ich zaułki, jaśniejsze i ciemniejsze strony. To, gdzie mieszkam, gdzie bywam, ma więc pewne przełożenie na to, co opisuję, bo to akurat naturalne, że swoje miasto zna się całkiem dobrze.
" - Miałam koszmary, mamusiu - powiedziała cicho.
- Ciepłe mleko i pistolet pod poduszką zwykle pomagają - uśmiechnęła się ciepło - a czasami trzeba przestać uciekać na jawie przed tym, co może nas dopaść we śnie - dodała enigmatycznie i zniknęła za drzwiami sypialni."
- Ciepłe mleko i pistolet pod poduszką zwykle pomagają - uśmiechnęła się ciepło - a czasami trzeba przestać uciekać na jawie przed tym, co może nas dopaść we śnie - dodała enigmatycznie i zniknęła za drzwiami sypialni."
Za wywiad serdecznie dziękuję. Jeżeli chcecie być na bieżąco z twórczością Pani Anety to zapraszam :
Oficjalna strona : http://anetajadowska.fan-dom.pl
Instagram: @jadowska4sure
Facebook : https://www.facebook.com/jadowska/
" Memento mori w czysto praktycznym wydaniu - jedz, póki możesz. Temu przy falochronie żołądek przyda się tylko podczas sekcji."
- Trup na plaży i inne sekrety rodzinne
Komentarze
Prześlij komentarz